null

Dyktando 2007

Drukuj otwiera się w nowej karcie

W zorganizowanej 26 maja w Urzędzie Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy II edycja Ursynowskiego Dyktanda udział wzięło aż kilkudziesięciu Ursynowian w różnym wieku . Piszący zmierzyli się z najeżonym trudnościami ortograficznymi tekstem „Patron Ursynowa”.

Autorami tekstu byli wybitni polscy językoznawcy, prof. dr. hab. Andrzej Markowski i dr. hab. Radosław Pawelec. W Dyktandzie wzięła również udział radna Dzielnicy Ursynów Pani Katarzyna Polak, która co prawda nie znalazła się w gronie laureatów, jednak dzielnie poradziła sobie z trudnym zadaniem. Dyktando cieszyło się tak dużym powodzeniem, że niektórzy pytali już o termin następnego.

Z tekstem, Dyktanda, który nie tylko utrwalał w uczestnikach zasady poprawnej polszczyzny, lecz także dostarczał cennych informacji na temat historii Ursynowa i patrona dzielnicy Juliana Ursyna Niemcewicza, najlepiej poradziło sobie troje uczestników. Pan Michał Gniazdowski wywalczył tytuł Ursynowskiego Mistrza Ortografii, zaś wicemistrzami zostali Pani Olga Klecel oraz Pan Bartłomiej Wojciechowski. 

Tekst Dyktanda 2007

Patron Ursynowa

Nazwę „Ursynów" można by, a nawet trzeba, wywieść od nie pierwszego, lecz drugiego imienia Juliana Ursyna Niemcewicza, dziewiętnastowiecznego [proszą napisać słowem] historyka i literata, który w tej okolicy posiadał był swe dobra. Julian Ursyn pochodził spod Brześcia Litewskiego, ukończył elitarną podówczas warszawską Szkołę Rycerską, był posłem na Sejm Czteroletni, współredaktorem „Gazety Narodowej i Obcej" i współautorem Konstytucji 3 maja. Jako sekretarz naczelnika Kościuszki brał udział w insurekcji kościuszkowskiej, po czym, ranny, został wzięty do niewoli rosyjskiej.W 1796 roku, po kilkunastomiesięcznym więzieniu w trudno dostępnej twierdzy nieopodal Sankt Petersburga, został uwolniony przez cara Piotra I. W następnym roku wyjechał z Kościuszką do nowo powstałych wonczas Stanów Zjednoczonych. Zza oceanu wrócił ostatecznie po ponad dziesięcioletnim pobycie, w roku powstania Księstwa Warszawskiego. W czasach Królestwa Kongresowego pełnił przeróżne funkcje publiczne, był między innymi prezesem Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Od 1822 roku osiadł w swych ursynowskich dobrach, notabene na co dzień nazywanych przez niego Ameryką.Niechętny wszelkiej konspiracji i pseudokonspiracji, wziął jednak udział w powstaniu listopadowym. W roku 1831 wyjechał w supertajnej misji dyplomatycznej do Londynu. Po upadku powstania osiadł był w Paryżu, brał żywy udział w życiu kulturalnym Wielkiej Emigracji i tworzył dzieła literackie, skądinąd nie najwyższego już lotu.

Najbardziej dziś znany utwór Niemcewicza - „Powrót posła" - powstał w wigilię utraty niepodległości przez pierwszą Rzeczpospolitą. Pisarz krytykuje w nim ultrakonserwatywne postawy Sarmatów, reprezentowanych przez Gadulskiego, hiperkosmopolityczne poglądy osób takich, jak Szarmancki, oraz sfrancuziałe i chimeryczne zachowania pseudo-Polek, na przykład Starościny. W genologii teoretycznoliterackiej „Powrót posła" określa się jako komedię polityczną, jest to wszakże quasi-komedia, okazji do śmiechu mamy tu nie za wiele. Tak naprawdę utwór należałoby określić jako pół komedię, pół tragedię, ukazuje bowiem rzeczywistość społeczną zatrważającą, lecz stwarzającą pewne, nie największe wprawdzie, nadzieje na pozytywny rozwój zdarzeń.

Na pewno najpopularniejszym niegdyś utworem Juliana Ursyna z quasi-smutnego okresu porozbiorowego były „Śpiewy historyczne" - cykl poematów o bohaterskich królach Polski i ludziach honoru, którzy przeciwstawiali się zagrożeniom zewsząd czyhającym na nasz kraj. Niemcewicz, pisząc „Śpiewy", uważał, że nieuświadomienie Polakom chwały przodków może spowodować, iż będą wiedli wpółuśpione życie wśród zszarzałej niby-wolności.

Ekstradługie, ponadosiemdziesięciotrzyletnie życie Juliana Ursyna pozwoliło mu przeżyć kilka epok historycznych, ale i unurzać się w hiperzdarzeniach na obu kontynentach, zetknąć się z ówczesnymi charyzmatycznymi superprzywódcami, poznać miraże sławy i udręki upokorzeń. A poza tym, niejako mimochodem, unieśmiertelnił swoje drugie imię w nazwie powtarzanej co dzień przez kilkusettysięczny tłum ursynowian. I za to, jeśliby założyć, że Ursynów naszą miniojczyzną jest, należałoby przede wszystkim pokochać pana Juliana Ursyna Niemcewicza.